Nr 3/2004

 HISTORIA, TRADYCJA, KULTURA   

Sławomir Milewski urodził się i spędził dzieciństwo nad Wigrami. Pamiętał o mogiłach dwóch ułanów, którzy zginęli w 1920 roku w starciach wojsk polskich z litewskimi. Zostali pogrzebani w lesie tuż przy szosie w Krzywem, w sąsiedztwie cmentarza żołnierzy niemieckich i rosyjskich poległych podczas pierwszej wojny światowej. Ale do niedawna jedynym śladem jaki pozostał po tej nekropolii były nietypowe wzniesienia i... roślinność ogrodowa. Taki obraz po wielu latach i zupełnie przypadkowo zobaczył Milewski. 

  

  

Dorota Skłodowska 

  

 TYLKO PAMIĘĆ ...

 

 

  

To moje dzieciństwo i wspomnienia – mówi. – Nie można tak tego zostawić. Byłaby to zbrodnia przeciwko przeszłości, historii i pamięci.

  

Milewski urodził się 3 kwietnia 1927 roku w Żubrówce Starej. Chodził do szkoły w Remieńkiniu. Pamięta cmentarz i nagrobki. 

  

Był rok 1936. Jako uczniowie braliśmy udział w dużej akcji pobierania ziemi z pól bitewnych i nagrobków poległych żołnierzy, na symboliczny kopiec upamiętniający marszałka Piłsudskiego. Dzieci ze szkół w Remieńkiniu, Mikołajewie i Starym Folwarku zbierały wtedy ziemię. Byliśmy i tam, w lesie. Na wzgórzu był cmentarz wojenny. Pochowano na nim żołnierzy niemieckich i chyba rosyjskich, poległych w pierwszej wojnie światowej. Nieco niżej były dwie mogiły z drewnianymi, trochę zbutwiałymi krzyżami i blaszanymi tabliczkami z napisami: „Polegli w walkach z Litwinami”. Długo przechowywałem w pamięci dwa nazwiska żołnierzy: Walotka i Walkowiak. I chciałbym, by taki sam napis znów pojawił się na pamiątkowej mogile – podkreśla. 

(czytaj także: Mogiła w Leszczewku)

  

  

Na kopiec przywieziono ziemię z wielu pól bitewnych

  

Kiedy po wielu latach jechał z synem Januszem do Wigier, nie mógł zrozumieć...

  

Dlaczego? Spychem przyjechali, zniszczyli, pogrzebali pamięć! Tylko kwiaty mogły świadczyć o tym, że w tym miejscu był nagrobek. To bolesne. Politykę można zmieniać, ale historii na pewno nie, ją można jedynie sfałszować – twierdzi. 

  

  

 

Sowiniec w Krakowie, kopiec Marszałka Piłsudskiego

  

Nie był to jedyny powrót dziś ciężko chorego świadka historii. Rok przed końcem wojny, jako kilkunastoletni młodzieniec trafił do obozu Stutthoff. Po okupacji wrócił do rodzinnej Żubrówki, ale jak się okazało, nie miał po co. 

  

Po naszym domu nie było śladu, rodzina wyjechała do Prus. Znalazłem ich w powiecie węgorzewskim. I tam zostałem – opowiada Milewski. – Poznałem nie tylko smak obozowego, ale i więziennego chleba. Był rok 1950. Odbywałem służbę wojskową. Za rzekome czynienie przygotowań do obalenia ustroju i władzy trafiłem do więzienia, dostałem 7 lat. Po rewizji wyroku i uznaniu, że jedynie rozsiewałem fałszywe informacje na temat ustroju, sąd nieco złagodził mi wyrok. Potem poznałem przyszłą żonę Jadwigę, i w 1954 roku wzięliśmy ślub. Swoje życie zawodowe związałem z państwowymi gospodarstwami rolnymi na Warmii i Mazurach, gdzie byłem księgowym

  

Sławomir Milewski postanowił przeznaczyć część odszkodowania za pobyt w obozie na odnowienie mogiły dwóch ułanów poległych w walkach polsko-litewskich. Miejsce pochówku nie było dotąd znane historykom. Dzięki wskazówkom Milewskiego pamięć nie tylko dwóch żołnierzy: Stanisława Walotki i Wawrzyńca Walkowiaka z 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich, ale i tego szczególnego miejsca oraz wydarzeń z nim związanych zostaną przechowane dla „pamięci”. 

  

Tylko pamięć – twierdzi Milewski. – Kiedy dożywa się końca, to wydarzenia sprzed 67 lat pamięta się jak dziś. Za krótko mieszkałem na Suwalszczyźnie, by szczególnym sentymentem darzyć jakieś miejsce, ale to, przy szosie, mam wciąż przed oczami.

  

  

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł

.

.