Anna Krzysztofiak Rozmaitości
   

Ptasi kalendarz

   

   

W poprzednim numerze kwartalnika prowadziliśmy naszą ptasią „podróż w czasie” poprzez wiosnę, aż do lata. Niestety, ze względu na awarię stacji meteorologicznej w Sobolewie, dane za lipiec są niekompletne, nie mogę więc dokonać porównania sezonu letniego z bieżącego roku z tymi z lat ubiegłych. Zamieściłam jedynie podstawowe wartości dotyczące temperatury i opadów. Ponieważ jest to czwarty (ostatni) numer „ptasiego kalendarza”, podałam też dane z października.  

 

Miesiąc

Temperatura powietrza w oC

Opady

w mm

Max.

Min.

Średnia

Lipiec

27,0

9,0

17,7

56,6

Sierpień

27,6

5,1

16,4

51,0

Wrzesień

25,2

1,9

13,3

16,8

Październik

16,0

-4,8

5,2

78,2

  

Bielaczek jest zimowym przybyszem z północy.

(fot. W. Misiukiewicz)

Jesień to w ptasim świecie czas odlotów w cieplejsze rejony. Udział w wędrówkach jest u ptaków instynktowny, nie muszą się go uczyć od innych osobników swojego gatunku. Nie zależy też bezpośrednio od temperatury otoczenia, czy braku pokarmu, ponieważ ptaki trzymane w ciepłej klatce z dostępem do pożywienia również wykazują chęć odlotu. Migrację sezonową wyzwalają odpowiednie hormony, które z kolei uwalniają się do krwi pod wpływem zmian w długości dnia. Przed odlotem ptaki odżywiają się intensywnie, obrastają w tłuszczyk, robiąc w ten sposób zapasy na długą podróż. Jakie są koszty takich wędrówek? Szacuje się, że nie wraca z nich nawet 1/3 ptaków. Dzisiaj poznano już trasy przelotów większości gatunków, głównie dzięki powszechnemu obrączkowaniu. Dokładniejszych danych dostarcza metoda wykorzystująca zjawisko teledetekcji, w której odbiera się sygnały z nadajnika przymocowanego do ciała ptaka.

  

Nie wszystkie gatunki odlatują na południe w tym samym czasie, starty rozciągają się od końca czerwca do listopada. Ptaki, które mają do pokonania dłuższy dystans odlatują wcześniej, a te lecące bliżej – później. Najwcześniej odlatują jerzyk i wilga, które pozostają na północy tylko kilka tygodni potrzebnych do wyprowadzenia lęgu, po czym wracają na południe. Różne są wysokości lotu wędrujących ptaków. Rekordzistkami są gęsi, które przelatując nad Himalajami wznoszą się na 9 km! Nasze żurawie bez problemu radzą sobie 5 km nad ziemią. Czajki zwykle latają na 1,6 do 2 km, ale obserwowano je także na wysokości 3,3 km. Ptaki drapieżne wznoszą się na 1 km, kaczki na 0,5 km, a mniejsze ptaki śpiewające na 0,5 do 0,7 km.

     

Pięknie ubarwiony samiec świstuna. (fot. W. Misiukiewicz)

W Niektóre ptaki, jak np. drapieżne, lecą tylko za dnia, inne, jak śpiewające – tylko w nocy, jeszcze inne (bociany, żurawie, jaskółki) lecą i w dzień i w nocy. Zwykle prędkość lotu wynosi od 50 km/h u drobnych ptaków śpiewających, 50-60 km/h u ptaków drapieżnych do 80-95 km/h u kaczek. Wszystko to jednak zależy w dużym stopniu od pogody, tak więc wędrówki wiosenne, kiedy zwykle warunki pogodowe są znacznie korzystniejsze, są krótsze niż jesienne, kiedy pogoda często się załamuje. Skąd ptaki wiedzą, którędy lecieć, zwłaszcza nad rozległymi morzami, gdzie brak znaków szczególnych? Uważa się, że zwierzęta te kierują się głównie położeniem słońca w dzień i układem gwiazd w nocy. Ponadto, niektórzy twierdzą, że potrafią one również wyczuć pole magnetyczne i ruchy obrotowe ziemi. Tak, czy inaczej, ich nieomylność w obieraniu kierunku lotu budzi nasz szczery podziw.

  

W tym roku bociany zaczęły opuszczać Krzywe około połowy sierpnia, ostatni odleciał 20 sierpnia. Stosunkowo wcześnie, bo już w sierpniu, zaobserwowano u nas w tym roku myszołowa włochatego (podobną obserwację zanotowano w Biebrzańskim PN). Myszołowy włochate przylatują do nas ze Skandynawii na zimę, zwykle pod koniec września i zostają do kwietnia. Na przełomie sierpnia i września widziano na Wigrach pięknie ubarwione kaczki – świstuny. W Polsce gniazdują one rzadko, częściej widuje się je podczas wędrówek do Afryki. Na początku września na Wigrach pojawiła się krakwa, która najprawdopodobniej przyleciała z północy, a niedługo potem zimowe stada gągołów i traczy nurogęsi. Gągoły są w naszym kraju gatunkiem lęgowym i niezbyt licznym, jednak w okresie wędrówek sezonowych możemy obserwować stada pochodzące z północy. Podobnie jest z traczami. W listopadzie odwiedziły nas bielaczki – mieszkańcy Skandynawii, spędzający u nas zimę. Swoją drogą, myśl, że dla kogoś Suwalszczyzna jest „ciepłym krajem”, zawsze wywołuje u mnie uśmiech niedowierzania. Również w listopadzie zaobserwowano na Wigrach szlachara - jeszcze rzadszego w Polsce przedstawiciela grążyc (należą do nich, m.in., głowienka, gągoł, nurogęś i bielaczek) oraz duże, liczące ponad 100 osobników, stado skandynawskich gągołów.

  

  

Gągoły w locie. (fot. M. Januszewicz)

Obserwacje ptaków, zwłaszcza w moim najbliższym otoczeniu, sprawiają mi zawsze dużo przyjemności. Kiedy jesienią słyszę krzyk przelatujących żurawi, odruchowo rozglądam się po niebie, by policzyć ptaki w kluczu i określić kierunek ich lotu. Starałam się też wyłapać moment, kiedy z okolicy odlatują „nasze” myszołowy, a ich miejsce zajmują te z północy, co jednak okazało się zadaniem trudnym. Czasem trafiają mi się jednak „bonusy”, jak choćby ten z kopciuszkiem. Pod koniec października, kiedy noce były już naprawdę chłodne (z przymrozkami), późnym wieczorem (po 23.00), coś zaczęło się szamotać na szybie mojej sypialni. Okazało się, że światło zwabiło kopciuszka, który skorzystał z okazji i wyłapywał zgromadzone na oknie muchy. Skontaktowałam się z ornitologiem z Biebrzańskiego Parku Narodowego, który wyjaśnił mi, że kopciuszki znane są z tego, że polują również w nocy, choć nie łatwo jest je wtedy zaobserwować. Znoszą niskie temperatury, pozostając u nas aż do prawdziwych chłodów. „Mój” kopciuszek odleciał dopiero na początku listopada.

  

Mniej więcej w tym czasie wypatrzyłam za swoim oknem srokosza (następny bonus!). Jest to ptak o dość niezwykłych zwyczajach. Część upolowanej zdobyczy umieszcza w nietypowej spiżarni, nadziewając ją na kolce i ciernie rosnących w pobliżu gniazda krzewów. Jeśli więc znajdziecie taką, dość makabrycznie wyglądającą spiżarnię (np. mysz, zwisającą z cierni głogu lub tarniny), to możecie być pewni, że w pobliżu zamieszkuje srokosz. Dzięki takim zapasom rodzina srokoszy może „z pełnymi brzuchami” przeczekać okresy niepogody, kiedy polowanie jest znacznie trudniejsze lub wręcz niemożliwe. Obserwowany u nas w listopadzie srokosz pochodzi prawdopodobnie ze wschodu, ponieważ nie obserwowałam go tu latem.

  

  

  

  

spis treści

  

  następny artykuł