Ptasi kalendarz
W poprzednim numerze kwartalnika prowadziliśmy naszą ptasią
„podróż w czasie” poprzez wiosnę, aż do lata. Niestety, ze względu
na awarię stacji meteorologicznej w Sobolewie, dane za lipiec są
niekompletne, nie mogę więc dokonać porównania sezonu letniego z
bieżącego roku z tymi z lat ubiegłych. Zamieściłam jedynie
podstawowe wartości dotyczące temperatury i opadów. Ponieważ jest to
czwarty (ostatni) numer „ptasiego kalendarza”, podałam też dane z
października.
Miesiąc
|
Temperatura powietrza w oC
|
Opady
w mm
|
Max.
|
Min.
|
Średnia
|
Lipiec
|
27,0
|
9,0
|
17,7
|
56,6
|
Sierpień
|
27,6
|
5,1
|
16,4
|
51,0
|
Wrzesień
|
25,2
|
1,9
|
13,3
|
16,8
|
Październik
|
16,0
|
-4,8
|
5,2
|
78,2
|
Bielaczek jest zimowym przybyszem z
północy.
(fot. W. Misiukiewicz)
|
Jesień to w ptasim świecie czas odlotów w cieplejsze
rejony. Udział w wędrówkach jest u ptaków
instynktowny, nie muszą się go uczyć od innych osobników swojego
gatunku. Nie zależy też bezpośrednio od temperatury otoczenia, czy
braku pokarmu, ponieważ ptaki trzymane w ciepłej klatce z dostępem
do pożywienia również wykazują chęć odlotu. Migrację sezonową
wyzwalają odpowiednie hormony, które z kolei uwalniają się do krwi
pod wpływem zmian w długości dnia. Przed odlotem ptaki odżywiają się
intensywnie, obrastają w tłuszczyk, robiąc w
ten sposób zapasy na długą podróż. Jakie są koszty takich wędrówek?
Szacuje się, że nie wraca z nich nawet 1/3 ptaków. Dzisiaj poznano
już trasy przelotów większości gatunków, głównie dzięki powszechnemu
obrączkowaniu. Dokładniejszych danych dostarcza metoda
wykorzystująca zjawisko teledetekcji, w której odbiera się sygnały z nadajnika
przymocowanego do ciała ptaka.
Nie wszystkie gatunki odlatują na południe w tym samym czasie,
starty rozciągają się od końca czerwca do listopada. Ptaki, które
mają do pokonania dłuższy dystans odlatują wcześniej, a te lecące
bliżej – później. Najwcześniej odlatują jerzyk i wilga, które
pozostają na północy tylko kilka tygodni potrzebnych do
wyprowadzenia lęgu, po czym wracają na południe. Różne są wysokości
lotu wędrujących ptaków. Rekordzistkami są gęsi, które przelatując
nad Himalajami wznoszą się na 9 km! Nasze żurawie bez problemu radzą
sobie 5 km nad ziemią. Czajki zwykle latają na 1,6 do 2 km, ale
obserwowano je także na wysokości 3,3 km. Ptaki drapieżne wznoszą
się na 1 km, kaczki na 0,5 km, a mniejsze ptaki śpiewające na 0,5 do
0,7 km.
Pięknie ubarwiony samiec świstuna. (fot. W. Misiukiewicz)
|
W Niektóre ptaki, jak np. drapieżne, lecą tylko za dnia, inne,
jak śpiewające – tylko w nocy, jeszcze inne (bociany, żurawie,
jaskółki) lecą i w dzień i w nocy. Zwykle prędkość lotu wynosi od 50
km/h u drobnych ptaków śpiewających, 50-60 km/h u ptaków drapieżnych
do 80-95 km/h u kaczek. Wszystko to jednak zależy w dużym stopniu od
pogody, tak więc wędrówki wiosenne, kiedy zwykle warunki pogodowe są
znacznie korzystniejsze, są krótsze niż jesienne, kiedy pogoda
często się załamuje. Skąd ptaki wiedzą, którędy lecieć, zwłaszcza
nad rozległymi morzami, gdzie brak znaków szczególnych? Uważa się,
że zwierzęta te kierują się głównie położeniem słońca w dzień i układem
gwiazd w nocy. Ponadto, niektórzy twierdzą, że potrafią one również
wyczuć pole magnetyczne i ruchy obrotowe ziemi. Tak, czy inaczej,
ich nieomylność w obieraniu kierunku lotu budzi nasz szczery podziw.
W tym roku bociany zaczęły opuszczać Krzywe około połowy
sierpnia, ostatni odleciał 20 sierpnia. Stosunkowo wcześnie, bo już
w sierpniu, zaobserwowano u nas w tym roku myszołowa włochatego
(podobną obserwację zanotowano w Biebrzańskim PN). Myszołowy
włochate przylatują do nas ze Skandynawii na zimę, zwykle pod koniec
września i zostają do kwietnia. Na przełomie sierpnia i września
widziano na Wigrach pięknie ubarwione kaczki – świstuny. W Polsce
gniazdują one rzadko, częściej widuje się je podczas wędrówek do
Afryki. Na początku września na Wigrach pojawiła się krakwa, która
najprawdopodobniej przyleciała z północy, a niedługo potem zimowe
stada gągołów i traczy nurogęsi. Gągoły są w naszym kraju gatunkiem
lęgowym i niezbyt licznym, jednak w okresie
wędrówek sezonowych możemy obserwować stada pochodzące z północy.
Podobnie jest z traczami. W listopadzie
odwiedziły nas bielaczki – mieszkańcy Skandynawii, spędzający u nas
zimę. Swoją drogą, myśl, że dla kogoś Suwalszczyzna jest „ciepłym
krajem”, zawsze wywołuje u mnie uśmiech
niedowierzania. Również w listopadzie zaobserwowano na Wigrach
szlachara - jeszcze rzadszego w Polsce przedstawiciela grążyc
(należą do nich, m.in., głowienka, gągoł, nurogęś i bielaczek)
oraz duże, liczące ponad 100 osobników, stado skandynawskich
gągołów.
Gągoły w locie. (fot. M. Januszewicz)
|
Obserwacje ptaków, zwłaszcza w moim najbliższym otoczeniu,
sprawiają mi zawsze dużo przyjemności. Kiedy jesienią słyszę krzyk
przelatujących żurawi, odruchowo rozglądam się po niebie, by
policzyć ptaki w kluczu i określić kierunek ich lotu. Starałam się
też wyłapać moment, kiedy z okolicy odlatują „nasze” myszołowy, a
ich miejsce zajmują te z północy, co jednak okazało się zadaniem
trudnym. Czasem trafiają mi się jednak „bonusy”, jak choćby ten z kopciuszkiem.
Pod koniec października, kiedy noce były już naprawdę chłodne (z
przymrozkami), późnym wieczorem (po 23.00), coś zaczęło się szamotać
na szybie mojej sypialni. Okazało się, że światło zwabiło
kopciuszka, który skorzystał z okazji i
wyłapywał zgromadzone na oknie muchy. Skontaktowałam się z
ornitologiem z Biebrzańskiego Parku
Narodowego, który wyjaśnił mi, że kopciuszki znane są z tego, że
polują również w nocy, choć nie łatwo jest je wtedy zaobserwować.
Znoszą niskie temperatury, pozostając u nas
aż do prawdziwych chłodów. „Mój” kopciuszek odleciał dopiero na
początku listopada.
Mniej więcej w tym czasie wypatrzyłam za swoim oknem srokosza
(następny bonus!). Jest to ptak o dość niezwykłych zwyczajach. Część
upolowanej zdobyczy umieszcza w nietypowej spiżarni, nadziewając ją
na kolce i ciernie rosnących w pobliżu gniazda krzewów. Jeśli więc
znajdziecie taką, dość makabrycznie wyglądającą spiżarnię (np. mysz,
zwisającą z cierni głogu lub tarniny), to możecie być pewni, że w
pobliżu zamieszkuje srokosz. Dzięki takim zapasom rodzina srokoszy
może „z pełnymi brzuchami” przeczekać okresy niepogody, kiedy
polowanie jest znacznie trudniejsze lub wręcz niemożliwe.
Obserwowany u nas w listopadzie srokosz pochodzi prawdopodobnie ze
wschodu, ponieważ nie obserwowałam go tu latem.
|