Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

Anna Krzysztofiak Rozmaitości
   

Architekci wśród owadów

cz. 1. - Drążenie chodników

   

   

Zwiedzając wspaniałe budowle, oglądając niezwykłe konstrukcje czy choćby nawet ciesząc się ciepłem zacisznego namiotu, często myślę sobie: ile fajnych rzeczy wymyślił człowiek! Wynalazł tyle nowych rozwiązań i technologii. Ale czy na pewno?

  

Po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że pierwsi ludzie byli po prostu doskonałymi obserwatorami, którzy przywłaszczali sobie „patenty” innych autorów, a prawdziwym wynalazcą jest przyroda. Jeśli nie wierzycie, prześledźcie ze mną ścieżki przetarte przez stworzenia, które pojawiały się na naszej planecie już wiele milionów lat temu. Kto pierwszy zbudował dla siebie dom? Chodzi mi o sztukę budowania kryjówek, pułapek lub innych konstrukcji, z materiałów dostępnych w bezpośrednim otoczeniu zwierzaka. Zdziwicie się, ile przykładów takich „architektów” możecie znaleźć w otaczającym was środowisku. Ponieważ jednak opowieść swoją muszę zmieścić w czterech częściach „Rozmaitości”, ograniczę się do owadów, i to tylko tych, które żyją na terenie naszego parku.

  

Larwa chrząszcza w drążonym

przez siebie chodniku. (Fot. Lech Krzysztofiak)

Jednym z najprostszych typów budowli jest kanał wydrążony w glebie lub drewnie, gdzie można się ukryć przed drapieżnikami lub niekorzystnymi warunkami zewnętrznymi. Larwy wielu owadów, zwłaszcza chrząszczy, odżywiają się żywą lub martwą częścią drewna. Ponieważ jest to substrat twardy i niełatwy do obróbki, narządy gębowe tych owadów charakteryzują się silnymi żuwaczkami, z grubymi warstwami chityny, które dają im wyjątkową wytrzymałość na ścieranie. Larwy chrząszczy z rodziny bogatkowatych, np. miedziaka sosnowca, żerują przeważnie pomiędzy korą a drewnem, a wygryziony materiał (przypominający mąkę trocinki) ubijają w chodnikach, tworząc na przemian brązowe (z kory) i białe (z drewna) smugi. Pod koniec okresu żerowania, kiedy larwa osiągnie odpowiednie rozmiary, buduje sobie kolebkę lęgową, w której następuje przeobrażenie. Dorosły bogatek opuszcza kolebkę starym otworem lub wygryza sobie nowy.

  

Kornik drukarz i jego larwa. (Rys. Anna Krzysztofiak)

Chodniki (żery) korników: a – drukarczyka,

b – drukarza, c – ostrozębnego.

Rys. Anna Krzysztofiak

Typowymi drewnojadami są kózkowate (Cerambycidae) – chrząszcze, które w postaci dorosłej często obserwowane są na kwiatach, gdzie zjadają pyłek i różne części kwiatu. W zależności od jakości pokarmu, rozwój larw trwa od kilku miesięcy (u tzw. kambiofagów, zjadających bardziej wartościowe pożywienie: łyko, kambium i biel) do kilku, a nawet kilkunastu lat (u tzw. ksylofagów, które odżywiają się mniej wartościowym drewnem). Larwa jednej z lepiej poznanych kózek – dyląża garbarza (Prionus coriarius) początkowo odżywia się łykiem tuż pod korą, potem jednak wędruje w głąb zmurszałego pniaka lub korzenia, gdzie wygryza długie (do 180 cm) i szerokie na ponad 2 cm chodniki. Aby osiągnąć wielkość pozwalającą na przeobrażenie, larwa dyląża żeruje przez 3 lata, liniejąc 14 razy.

  

Jednymi z najbardziej charakterystycznych są chodniki larwalne korników (Ipidae). Przybierają one skomplikowane kształty, specyficzne dla gatunku. Samica kornika wygryza komorę lub chodnik macierzysty, w których składa jaja. Wylęgające się z nich larwy drążą własne kanały, tworząc skomplikowane często wzory, przypominające gwiazdy lub choinki. Na końcu tych kanałów larwy przepoczwarczają się i wychodzą na zewnątrz.

  

Wiele owadów zakłada swoje gniazda w ziemi, wygrzebując w glebie kanały. Dobrym przykładem takiego zachowania jest samotna pszczoła odrostka (Dasypoda hirtipes). Jej gniazdo sięga w głąb ziemi nawet do 40-50 cm. Aby je wykonać, odrostka musi się nieźle napracować, a jako narzędzi używa jedynie odnóży i żuwaczek. Kiedy jednak przyjrzymy się jej pracy, okazuje się, że natura wyposażyła ją w dodatkowe „szczotki” pozwalające wymiatać piasek z kopanego chodnika.

Obrostka u wejścia do gniazda. (Fot. Lech Krzysztofiak)

Liczne, gęste włoski porastające trzecią parę odnóży spowodowały, że Niemcy nazywają obrostkę „pszczołą w spodniach”. Gniazda obrostki zaopatrzone są na szczycie w charakterystyczny kopczyk z centralnym otworem wejściowym. Aby piasek nie zasypywał pieczołowicie przygotowanego gniazda, odrostka utwardza ściany chodnika specjalnym „cementem”, zrobionym z piasku i śliny. W znajdującej się na samym końcu chodnika komorze lęgowej pszczoła umieszcza zapas pokarmu w postaci sporej grudki pyłku zmieszanego z nektarem, po czym składa na nim jajo. Teraz zamyka wejście do gniazda wieczkiem z piasku zlepionego śliną i zabiera się do budowy następnego gniazda. Obrostki gniazdują kolonijnie, a liczba gniazd przypadających na 1 metr kwadratowy może przekraczać 40. Zadziwiającym jest fakt odnajdywania przez obrostkę wejścia do własnego gniazda, leżącego wśród setek innych, po powrocie z dalekich nieraz (nawet powyżej 4 km) lotów.

 

Gniazdo bolicy na glinianej ścianie. (Fot. Lech Krzysztofiak)

Podobnie radzą sobie osy należące do grzebaczowatych, np. znana wszystkim szczerklina piaskowa (Ammophila sabulosa). Aby zapewnić swemu przyszłemu potomstwu bezpieczny rozwój, osa ta najpierw kopie (przy pomocy odnóży i żuwaczek) w ziemi pionowy chodnik, zakończony lekkim rozszerzeniem, potem nakrywa go przytarganym z okolicy kamyczkiem i odlatuje na łowy. Po upolowaniu zdobyczy, którą najczęściej jest gąsienica motyla (ważąca zwykle więcej niż sama szczerklina), musi ją przytargać do wykopanej wcześniej norki. Teraz otwiera wejście, odsuwając kamyk, wsuwa gąsienicę do środka, po czym składa na niej jajo. Gąsienica nie jest martwa, a jedynie sparaliżowana jadem z żądła osy, a wylęgająca się larwa ma zapewniony zapas świeżego pokarmu, potrzebny jej do rozwoju. Po złożeniu jaja samica szczerkliny starannie zamyka wejście do gniazda, maskując je ściągniętymi z pobliża kamyczkami. Jeśli upolowany owad jest zbyt mały, po pewnym czasie samica przynosi larwie następny „posiłek”. I w tym przypadku, podobnie jak to miało miejsce u obrostki, samica szczerkliny wykazuje się niezwykłą pamięcią do szczegółów, bez trudu odnajdując wykopane przez siebie gniazdo. Podobne zachowanie obserwujemy u innego grzebacza – bolicy kolconogiej (Odynerus spinipes), tyle, że swoje gniazda zakłada on w glinianym podłożu. Każdego roku, od późnej wiosny na ścianach wybudowanych w naszym parku specjalnych glinianych konstrukcji, można obserwować charakterystyczne, wygięte w dół „fajki”. Są to osłonki nad wejściem do gniazd tego grzebacza. Bolica karmi swoje potomstwo larwami chrząszczy z rodziny ryjkowcowatych.  

  

  

  

spis treści

  

  następny artykuł