Nazwa Wigry wiąże się z na poły legendarną historią pobytu Jagiełły,
który spotkał na wyspie rozległego jeziora kilku ludzi i określił
ich po litewsku vyrai, czyli mężowie. Kiedy na „wigierskiej wyspie”
zbudowany został dwór myśliwski, przebywający w nim władcy
Korony i Litwy korzystali z bogactw puszczańskich. Przyjeżdżali do
Wigier, aby polować na grubego zwierza. Działo się tak do czasu, gdy
król Jan Kazimierz przekazał wyspę ojcom kamedułom. Chciał tym
czynem zyskać u Pana Boga odwrócenie klęsk trapiących Rzeczpospolitą
przez cały czas jego panowania.
Kameduli przebywali nad Wigrami przez sto dwadzieścia lat.
Pozostawili po sobie nie tylko pamiątkę w postaci klasztoru.
Odcisnęli trwały ślad w tutejszym krajobrazie, chociaż zakon –
zgodnie z jego regułą – miał prowadzić życie w oddalonych od siedzib
ludzkich pustelniach (eremach).
Kameduli wigierscy weszli w posiadanie ogromnego obszaru puszcz
wokół jeziora oraz nad brzegami rzeki Czarna Hańcza. Prowadzili na
przejętym terenie intensywną gospodarkę, założyli liczne wsie, w tym
późniejsze miasto Suwałki, pozyskiwali rudy metali, produkowali
szkło, smołę i węgiel drzewny. Dorobili się ogromnych bogactw, które
po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej uległy sekularyzacji, a
klasztor popadł w ruinę. Po kongresie wiedeńskim (1815 r.) ekonomia
wigierska określana była jako „dobra narodowe Wigry”. Zajmowały one
rozległy obszar, na którym usytuowanych było prawie 120 wsi i kilkadziesiąt jezior.
Zanim ojcowie kameduli podjęli trud zagospodarowania „wigierskiego
ostrowu” dla swoich potrzeb, miejsce było już wcześniej zamieszkane.
W procesie osadnictwa – zarówno pradziejowego, jak i późniejszego –
tereny wokół jeziora Wigry i rzeki Czarna Hańcza miały korzystne
warunki do zakładania obozowisk oraz osad. Zwłaszcza teren Półwyspu
Wigierskiego mógł być, zdaniem archeologów, zamieszkały już w
czasach przedhistorycznych z uwagi na naturalne walory obronne przed
napastnikami. Nie ma jednak poważniejszych dowodów na potwierdzenie
tej hipotezy, pomimo odna- lezionych tutaj pradziejowych stanowisk
archeo- logicznych.
Według źródeł pisanych z X–XIII wieku, teren ten zamieszkiwali
Jaćwingowie. W XIII wieku sprowadzeni do Polski Krzyżacy, wspierani
przez wojska książąt mazowieckich i ruskich, doprowadzili do upadku
Jaćwieży i niemal całkowitego wyludnienia tego obszaru. Przez blisko
dwa stulecia okolice Wigier nie miały stałych mieszkańców. W roku
1422, po wytyczeniu granicy państwowej pomiędzy Krzyżakami a
Litwinami, sporny dotąd obszar późniejszej Suwalszczyzny przypadł
Wielkiemu Księstwu Litewskiemu.
Nowożytne osadnictwo wokół jeziora rozwijało się powoli. Znaczna
część puszcz na pograniczu litewsko-pruskim była własnością
wielkiego księcia litewskiego , w imieniu którego gospodarkę leśną
prowadzili leśniczowie. Puszczę Przełomską i Perstuńską podzielono
na leśnictwa, a te – stopniowo – na ostępy. W roku 1639 odnotowano
na tym terenie jedenaście ostępów: Mąkinie pod Bliznami (dziś wsie:
Monkinie, Ateny i Walne), Kruszniak (wieś Krusznik), Bystry
(niezlokalizowany), Biały (las nad Jeziorem Białym), Krzywylas (wieś
Krzywe), Koniewiec (wieś Okuniowiec), Węzowiec (okolice dawnego
folwarku Huta), Leszczewo (wieś o tej samej nazwie), Czarny Las
(niezlokalizowany), Koleśny Mały (nad Jeziorem Koleśnym) i Szkutnik
nad Wigrami (lasy przy ujściu Czarnej Hańczy do Wigier). Nazwy
ostępów świadczą o próbach skolonizowania tych terenów.
Dwór myśliwski służył władcom Polski i Lit- wy przez dwa wieki. Został
gruntownie prze- budowany (lub raczej zbudowany na nowo) w wieku XVII,
za panowania Władysława IV Wazy. Z królewskiego rozkazu powstał
okazały budynek, którego koszt przekraczał osiem tysięcy ówczesnych
złotych. Aby zrozumieć, jak była to kosztowna budowla, należy
przypomnieć, iż za dwadzieścia złotych można było kupić jedną krowę,
czyli za osiem tysięcy – stado liczące ich czterysta. Obok
drewnianego pałacu wzniesiono także inne budynki.
Od roku 1661 przejęła dzierżawę leśnictw: nowodworskiego,
perstuńskiego i przełomskiego, a więc terenów wokół jeziora Wigry,
Konstancja z Wodyńskich Butlerowa, wdowa po dowódcy zaciężnych wojsk
cudzoziemskich, hrabim Gothardzie Wilhelmie Butlerze (1598–1661),
dworzaninie Jana II Kazimierza Wazy (1648–1668) i podkomorzym
koronnym (1654–1661).
Od 1661 roku Konstancja Butlerowa zaczęła zakładać rudnie. W roku
1668 było ich osiem, wśród nich Ruda na Hrudzie (Gawrych Ruda) i Ruda na Płycie (Maćkowa Ruda).
Zasadnicze jednak znaczenie dla osadnictwa tych okolic, a właściwie
pokaźnej części zachodniej Suwalszczyzny, miała działalność zakonu
kamedułów wigierskich, którzy – prawdopodobnie dzięki sfałszowaniu
dokumentu fundacyjnego – stali się właścicielami leśnictw:
perstuńskiego i przełomskiego. W ich granicach znajdowały się dwa
dwory: Wołkusz i Pomorze oraz trzydzieści sześć wsi z chłopami
pańszczyźnianymi i osocznikami. To ogromne latyfundium faktycznie
znalazło się w ich rękach dopiero po śmierci Butlerowej w 1682 roku.
Jej synowie sprzeciwiali się takiemu postępowaniu zakonników,
jednakże król Jan III Sobieski poparł w tej sprawie kamedułów. Tak w
dyspozycji zaledwie kilku, a co najwyżej dwunastu mnichów znalazły
się rozległe dobra.
Nie poznamy zapewne nigdy kulis zainteresowania się kamedułów tym
miejscem. Oddalone od osad ludzkich szczególnie pasowało do ich
pustelniczej reguły. Najprawdopodobniej z inicjatywy wielkiego
protektora zakonu, fundatora klasztoru w Pożajściu, Krzysztofa
Zygmunta Paca, Jan Kazimierz wydał im pozwolenie na osiedlenie się w
Wigrach oraz budowę eremu i kościoła zgodnie z ich regułą. Stwierdza
się w nim, że kamedułom osiedlonym na Wigrach przyznaje się na
własność wyspę oraz dwa leśnictwa: przełomskie i perstuńskie wraz z
osadami i wsiami. Zastrzega się ponadto prawo króla do polowania na
terenie puszcz, a także zobowiązuje się go jako fundatora do
wzniesienia na „wigierskiej wyspie” kościoła i klasztoru dla
dwunastu zakonników.
Zakonnicy przybyli do Wigier w roku 1668. Nie wiemy, jakie prace zostały
najpierw przez nich podjęte. Aleksander Połujański w swojej książce
Wędrówki po guberni augustowskiej… pisał: „Kameduli zbudowali kościół i
klasztor z drzewa, tudzież oficyny dla służących bezżennych, dwa spichrze,
gorzelnię, browar, stajnie, wozownie, młyny i tartak. Wszystkie te zabudowania
stanęły na usypanej ziemi, pod którą były przedtem grząskie błota. W końcu
obwarowano wyspę kanałem przekopanym przez nową groblę, na którym zbudowano most
zwodzony”. Sytuację zakonników opisuje dokument sygnowany przez króla Jana III
Sobieskiego z 1679. Król w nim potwierdził dzierżawę użyczonego im gruntu i
rozwiał wątpliwości dotyczące poprzedniego aktu, mówiącego o królewskiej
fundacji Jana Kazimierza. Ponadto rozstrzygał kwestie powinności wobec mnichów –
od regulacji pozyskania miodu do pozwolenia na produkcję gorzałki.
W roku 1671 pożar całkowicie zniszczył drewnianą siedzibę kamedułów.
Niektórzy badacze sugerują, że spłonął wówczas dwór królewski,
kościół z klasztorem i inne zabu- dowania. Należy jednak wątpić, aby
zakonnicy w ciągu niespełna trzech lat zdołali wznieść nowe lub
adaptować już istniejące budynki zgodnie z obowiązującą ich regułą.
Dla wiernych z okolicy powstał drugi drewniany kościół w 1680 roku w
pobliskiej wsi Magdalenowo, na terenie obecnego cmentarza. Wynikało
to z surowej reguły kamedulskiej. Kościół klasztorny był bowiem
przeznaczony jedynie dla zakonników. We mszy świętej mogli
uczestniczyć jeszcze konwersi – bracia służebni oraz dobrodzieje
zakonu, dożywający swoich dni w murach klasztoru. Kameduli nie mogli
– także zgodnie z regułą – obsługiwać parafii w Magdalenowie,
dlatego działalność tę zlecili bernardynom. Do pomocy wokół
klasztoru służyli zakonnikom konwersi,
czyli bracia zakonni, przeznaczani do
wykonywania prac fizycznych. Nie mieli obowiązku wspólnego
odmawiania brewiarza, ale posiadali wszystkie prawa i obo- wiązki
zakonników.
Dziś trudno zrozumieć, jak można było pogodzić eremicką skromność z
posiadaniem takiego majątku. Równie trudno sobie wyobrazić, jak
mogło nim sprawnie zarządzać kilku mnichów objętych ślubami
milczenia. Tymczasem kameduli nie ograniczyli się do ściągania danin
z poddanych, zamieszkujących teren obu leśnictw. Od chwili ich
przejęcia rozwijali osadnictwo, zakładając nowe wsie i osady
przemysłowe. W pobliżu klasztoru założyli wsie Magdalenowo i
Burdyniszki; a na północnym skraju Puszczy Przełomskiej w latach
1682–1690: Suwałki, Białą Wodę, Żywą Wodę i Szurpiły. Przy tym
rozbudowywali intensywnie rudnie. W końcu XVII wieku powstała Ruda
Strzelca, prowadzona przez rodzinę Liwskich, stąd nazywana też
Liwską (dziś wieś Strzelcowizna); oraz Ruda Pierkucia (dziś śluza
Perkuć). Na przełomie XVII i XVIII wieku należało do kamedułów
dziesięć rudni.
|
|
Mapa Półwyspu Wigierskiego z połowy XIX wieku.
Mnisi poszli za przykładem Konstancji Butlerowej i kontynuowali
eksploatację płytko zalegających złóż rudy żelaza, nazywanej rudą
darniową. Ich eksploatacja była stosunkowo prosta. Zapewne już w
czasach pradziejowych produkowano z niej żelazo na tym terenie. Rudę
darniową o niewielkiej zawartości żelaza pozyskiwało się z
powierzchniowo prowadzonych odkrywek. Nie znamy konstrukcji
„kamedulskich” pieców hutniczych. Być może były to piece dymarskie o
prostej konstrukcji, w których do wydrążonej przy krawędzi
zagłębienia jamy wsypywało się ułożoną warstwami rudę i węgiel
drzewny, a dodatkowymi otworami tłoczyło się powietrze. Żelazo i
popiół opadały na dno i wypły- wały przewodami, zwanymi lisimi
ogonami. Przy każdej operacji otrzymywano cztery do pięciu
kilogramów żelaza i żużel tak bogaty w metal, że w wieku XIX można
go było jeszcze ponownie eksploatować. Od wieku XVI rozmiary pieców
stopniowo rosły, a ich wydajność jednorazowo wynosiła od
pięćdziesięciu do sześćdziesięciu kilogramów żelaza.
Grafika z XVII wieku przedstawiająca wytop żelaza.
Odnaleziony w Maćkowej Rudzie „kęs żelaza” o wadze blisko
sześćdziesięciu kilogramów dowodzi, że kamedulskie rudnie nie
odbiegały od hut działających w Europie. Został zapewne porzucony
około 1709 roku w czasie zarazy, która dotarła wówczas na te ziemie.
Nie można inaczej wytłumaczyć porzucenia tak cennego przedmiotu.
Pewne pojęcie o możliwościach technicznych w XVIII wieku dają piece
we wsi Leszczewek do wypalania przyniesionych przez lodowiec skał
wapiennych. Wapienniki istniały na terenie Wigierskiego Parku
Narodowego od czasów nowożytnych; pierwsze prawdopodobnie pojawiły
się tutaj na przełomie XVI i XVII wieku, na potrzeby dworu
myśliwskiego na Półwyspie Wigierskim. Pozostałości po dwóch piecach
w Leszczewku należy wiązać z działalnością budowlaną kamedułów
wigierskich. Zachowała się jedynie ich część, zagłębiona w skarpę o
formach przypominających studnię. Ściany obu wapienników wyłożone są
dużymi kamieniami o częściowo zeszkliwionej powierzchni, co wskazuje
na to, że były poddane wysokim temperaturom.
Wapiennik. Fot. J.Borejszo
Wapno było jedynym znanym wówczas spoiwem. Tereny wokół jeziora
usłane są głazami przeniesionymi przez lodowiec, jednak skał
wapiennych jest wśród nich bardzo mało. Świadczy to o intensywnym
tutaj wypalaniu wapna. Każdy większy wapień trafiał do pieca.
Kameduli rozwijali też produkcję smoły oraz dziegciu. Ich dochody
wynosiły w 1701 roku 1958 złotych z rud, a ze smolarni 1188. Znaczne
dochody uzyskiwali z produkcji innych towarów wytwarzanych z drzewa,
na przykład potażu.
W dobrach kamedulskich skwapliwie wykorzystywano rzeki i drobne
cieki wodne do napędzania urządzeń młyńskich. Płynące wody były
przedzielone stawiskami; staw w dawnej polszczyźnie oznaczał tamę.
Na rzece Czarna Hańcza zbudowano stawisko w miejscu, gdzie dzisiaj
jest most na początku ulicy Kościuszki. Kolejne stawisko było w
Sobolewie; w obu miejscach były młyny. Wykorzystano różnicę poziomów
pomiędzy jeziorem Pierty a Wigry, gdzie siła spadku wody została
użyta na potrzeby traku, od którego wzięła nazwę wieś Tartak.
Niewielkie jezioro Omułówek być może jest zbiornikiem spiętrzonym
przez stawisko w Tartaku. Woda, spływająca ze źródlisk do zachodniej
części Wigier w pobliży wsi Gawrych Ruda została spiętrzona na
potrzeby napędzania urządzeń młyńskich. Początkowo siła spadku wody
poruszała najprawdopodobniej miech tłoczący powietrze do pieca, w
którym wytapiano żelazo. Po zaniechaniu produkcji żelaza do lat 70.
XX wieku był tutaj młyn do mielenia zboża. Spiętrzona woda przed
stawiskiem to dzisiejszy Staw Płociczański, czyli sztuczny zbiornik
z czasów kamedulskich.
Dawny młyn w Gawrych Rudzie jest dziś obiektem Ośrodka
Zarybieniowego PZW. Fot. M.Kamiński
Korzystne dla kamedułów były arendy znacznych połaci lasów oraz
dawnych królewskich jezior. Wielki dochód dawały opłaty za
korzystanie z przechodzących przez puszcze dróg, takich jak:
podprzeroślska – 1100 złotych, sopocińska – 220, wołkuska – 176,
skazdubska – 165, filipowska — 110, pomorska – 110, lipska – 88,
augustowska – 44 złote. Łącznie ze „swoich” dróg uzyskiwali ojcowie
eremici 2013 złotych, czyli więcej niż ze wszystkich rudni. Ponadto
dla powiększenia majątku zakładali w puszczach karczmy.
Tę eksploatatorską i dość bezwzględną działalność przerwali
komisarze królewscy, którzy zakwestionowali prawo kamedułów do
własności puszcz. Nowy król, August II Mocny, potwierdził fundację
eremu wigierskiego, ale jednocześnie polecił ograniczyć zakonnikom
korzystanie z dóbr puszczańskich. Królewscy urzędnicy wyjęli więc
spod władzy mnichów puszcze i zakazali dalszego ich niszczenia.
Opiekę nad nimi objął podłowczy Kazimierz Preycz, który pilnie
przestrzegał zaleceń komisarzy. Oburzeni zakonnicy wystosowali do
króla skargę, do której dołączyli rejestr strat i szkód, jakie
ponosili w wyniku działalności urzędników dworskich. Zwracali się
też o pomoc do nuncjusza papieskiego. Stopniowo konflikt
przekształcał się w wojnę prowadzoną „prawem i lewem”.
W wyniku porozumienia pomiędzy królem a nuncjuszem papieskim i
kamedułami, ci ostatni utracili leśnictwa. Pozostała im jednak
większość starych wsi, znaczna część jezior wraz z Wigrami i
otaczającym je lasem, ponadto tereny nad Czarną Hańczą. August II w
nowym przywileju fundacyjnym wyliczył wszystkie zostawione kamedułom
dobra: pięć folwarków, trzydzieści wsi, miasteczko Suwałki (prawo
miejskie uzyskało od klasztoru w 1715 roku, a od króla w pięć lat
później), dwie rudnie, dwie cegielnie, dwadzieścia osiem jezior i
siedem rzeczek. Z majątku pierwotnego ubyło im dużo, ale to, co
pozostawało w ich rękach do 1796 roku (do chwili konfiskaty
ich majątku przez pruskiego zaborcę), stanowiło prawdziwą magnacką
fortunę.
Praca kilkunastu milczących mnichów budzi podziw. Udawało się
prowadzić skuteczną gospodarkę w rozległym i słabo zaludnionym
latyfundium. Ojcowie kameduli musieli utworzyć „radę nadzorczą”,
której zapewne nie powstydziłaby się niejedna współcześnie
działająca spółka.
|