Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

Nr 3/2011

   

Z życia WPN-u

Międzynarodowy Rok
Lasów w WPN-ie

Dla rozwoju infrastruktury i środowiska

Zagrożenia lasów
parku

Kleszcze, wpleszcze
i inni krwiopijcy

Fotoreportaż

Antoni Patla

Miejsca pamięci

Park z perspektywy
bociana

Wiadomości lokalne

Rozmaitości

Redakcja

ANKIETA ! 

Początek numeru

  Strona główna

Nr 3/2011

PARK I JEGO MIESZKAŃCY

 

  

Elżbieta Perkowska

  

 

Park z perspektywy

bociana

  

  

Hubert Stojanowski ma 35 lat. Jest polonistą w suwalskim Zespole Szkół Technicznych, fotografikiem i paralot- niarzem. Ma żonę i  dwójkę dzieci. Od urodzenia jest związany z Suwalszczyzną. Jego fotografie były prezentowane na licznych wystawach i  w  wielu wydaw- nictwach. W 2010 roku wydał autorski album fotograficzny „Napowietrzne”. Zdobył kilka- naście nagród i wyróżnień w konkursach fotograficznych. Zajmuje się także realizacją filmów.

  

  

- Co jest najpiękniejsze w Wigierskim Parku Narodowym, kiedy patrzy się na niego z perspektywy bociana?

  

- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie… Wigry, trzewia Wigierskiego Parku Narodowego są moim zdaniem piękne same w sobie. Spośród innych jezior wyróżnia je przede wszystkim urozmaicona linia brzegowa.

  

- Zdobyłeś I nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Fotograficznym „Ekologia w obiek- tywie 2011”, którego tematem było przedstawienie życia w lasach, a w 2008 roku I miejsce w IX Ogólnopolskim Konkursie Fotograficznym „Parki Narodowe” w kategorii przyroda. Czy można powiedzieć, że przyroda to Twój ulubiony temat?

  

- Faktycznie, czasem mnie wyróżnią. Przyroda Suwalszczyzny zawsze była dla mnie najważniejszą inspiracją fotograficzną. Przygodę z fotografią zaczynałem kilkanaście lat temu jeszcze analogowo i już wtedy fauna i flora na moich zdjęciach dominowała. Pięknie tu jest i uważam, że warto to dokumentować.

  

- Pierwszy konkurs, w którym wziąłeś udział to konkurs organizowany przez Wigierski Park Narodowy w 1998 roku. W tym konkursie zdobyłeś I miejsce za zdjęcie „Kormorany na Piaskach”. To był początek poznawania Wigierskiego Parku Narodowego, czy zaczęło się jeszcze wcześniej?

  

- Rzeczywiście, moim pierwszym konkursem fotograficznym był ten z 1998 roku i od razu zająłem I miejsce w swojej kategorii. Mogę nawet powiedzieć, że wykonane zdjęcie było jednym z pierwszych na negatywie przeznaczonym na potrzeby konkursowe. Wtedy pracowałem Zenitem TTL i jakąś ciemną „trzysetką”, z jeszcze ciemniejszym konwerterem, ale była frajda z pełnego napięcia czekania na wywołanie negatywu.

Teren WPN-u znałem dużo wcześniej. Jeszcze w podstawówce, w czasach „harcer- skich” penetrowałem te zakątki i tak mi już zostało.

  

  

Fot. michalchilmon.pl

  

  

  

  

  

- Mówisz, że jesteś „lokalnym patriotą”, że  fotografujesz prawie wyłącznie Suwalszczyznę.

  

- Kiedyś usłyszałem Wiktora Wołkowa, który twierdził, że w fotografii interesuje go tylko Biebrza, w inne miejsca nie bierze nawet aparatu… mam to samo, ale u mnie chodzi o Suwalszczyznę.

Jestem szczęściarzem, bo mieszkam w miejscu, w którym mam blisko do otwartych przestrzeni Suwalskiego Parku Krajobrazowego i zalesionych jezior i jeziorek w Wigierskim Parku Narodowym. Do tego te tereny łączy Czarna Hańcza. Niczego więcej do foto- graficznego szczęścia mi nie potrzeba.

 

- Twoje najciekawsze przeżycie w Wigier- skim Parku Narodowym?

  

- Kiedy zaczynałem latać, miałem marzenie, by zobaczyć Wigry w pełnej mgle, czyli ich właściwie nie zobaczyć. Udało mi się. Udokumentowałem to oczywiście na fotografiach. Jak było wtedy mgielnie może świadczyć fakt, że mam zdjęcia, na których widać krzyże wież klasztornych wystające z mgły… i jest to jedyny element ziemski, który na tej fotografii widać.

  

Fot. michalchilmon.pl

  

- Patrząc na świat z góry, dostrzegasz na ziemi abstrakcyjne obrazy ułożone z linii miedz, brzegów jezior czy lasów, linie rzek, które kiedyś porównałeś z kardiogramem. Która część Wigierskiego Parku Narodowego jest dla Ciebie z tego punktu widzenia najbardziej interesująca?

  

- Fotografując z powietrza, szukam zawsze skończonych obrazów. Staram się w minimalnym stopniu używać programów do obróbki graficznej . Robię dwa rodzaje fotografii, według mojej klasyfikacji jest to: fotografia dokumentacyjno-pocztówkowa i bar- dziej abstrakcyjna. Przyznaję, że większą przyjemność odnajduję, robiąc zdjęcia z tej drugiej kategorii.

Fenomenem Wigier jest dla mnie linia brzegowa i wyspy w okolicach Bryzgla.

W sumie zamiast tyle mówić, chyba lepiej jednak pokazać zdjęcia…

 

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

  

  

Rozmawiała: Elżbieta Perkowska

  

  

  

 

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł