Nr 1/2002

 PRZYRODA I KRAJOBRAZ   

 

Maciej Ambrosiewicz 

  

Wigierskie serwituty

  

Od prawie dwóch lat sprawa tak zwanego brzegowego w Wigierskim Parku Narodowym stała się głośna nie tylko na Suwalszczyźnie, ale również w kraju. Popularne określenie "brzegowe" oznacza uprawnienie do połowu ryb dla mieszkańców określonej wsi i jest reliktem dawnych przywilejów. Sam serwitut oznaczał możliwość korzystania z pastwisk, zbierania chrustu w lesie, pozyskiwania gliny itp. na gruntach stanowiących własność dworską, kościelną lub państwową. Serwituty zostały wprowadzone jako element gospodarki feudalnej w średniowieczu. Serwituty jako przywilej funkcjonowały w I Rzeczpospolitej; później przywileje serwitutowe były w mniejszym lub większym stopniu respektowane w Księstwie Warszawskim i Królestwie Polskim.

  

O wigierskich serwitutach stało się ostatnio głośno. Przyczynili się do tego trzej właściciele gruntów we wsi Rosochaty Róg, którzy złożyli do sądu wniosek o przywrócenie im prawa połowu ryb, przedkładając jako dowód dokumenty wydane przez przez władze guberni suwalskiej w latach 70. XIX wieku. Suwalski sąd odrzucił roszczenia mieszkańców. Po złożonym przez nich odwołaniu, Sąd Okręgowy nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Tym razem zapadł wyrok korzystny dla ubiegających się o "serwituty". Po odwołaniu złożonym przez WPN, wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Prasa, wietrząc niewątpliwą sensację, epatowała tytułami po każdym kolejnym starciu procesowym; "Car dał przywilej państwo prawa respektuje" (Elżbieta Południk, Rzeczpospolita 16. 02. 2001, nr 40), "Park kupi serwituty" (internetowa strona portalu Wirtualna Polska), "Wigierski Park Narodowy kontra Rosochaty Róg - wojna o ryby trwa" (Edmund Burek, Gazeta Współczesna), etc., etc.

  

Warto przybliżyć sprawę serwitutów czytelnikom naszego kwartalnika. Jej złożoność zmusza jednak do szerszego opisania pewnych uwarunkowań, związanych z terenami wokół jeziora Wigry oraz tła historycznego; nie można jej sprowadzać do samego konfliktu oraz rozstrzygnięcia sądowego, które przez jednych jest postrzegane jako przejaw restytucji państwa prawa, a przez innych jako prawne kuriozum. W dniu wybuchu powstania styczniowego (22/23 stycznia 1863 roku) Komitet Centralny, który ogłosił się Tymczasowym Rządem Narodowym, wydał manifest programowy powstania i uzupełniające go dekrety. Wzywając narody polski, litewski i "ruski" do ostatniej walki z zaborcą rząd ogłaszał całkowite zniesienie różnic stanowych i wszelkich przywilejów oraz natychmiastowe uwłaszczenie. Właścicielom obiecano odszkodowanie z funduszy państwowych. Chłopi utrzymywali swe prawa serwitutowe do lasów. Istotne było powiązanie sprawy wyzwolenia narodowego z likwidacją stosunków feudalnych. Postanowienia uwłaszczeniowe otwierały możliwości uzyskania szerokiego poparcia chłopów dla powstania. 

  

Uwłaszczeniowy ukaz carski z 2 marca 1864 r.

Rząd carski w obawie przed masowym przyłączaniem się chłopów do powstania obiecał przekazać im grunty. W opinii polskich historyków miało to decydujące znaczenie dla dalszych losów powstania. Rząd carski w ukazie uwłaszczeniowym z 2 marca 1864 r. musiał powtórzyć zasadnicze postanowienia powstańczego dekretu uwłaszczeniowego, przyznając chłopom na własność użytkowaną ziemię.

  

W wyniku działania ukazu carskiego oraz dokumentów uzupełniających, uwłaszczono rodziny chłopskie użytkujące ziemie oraz nadano grunty ogromnej większości bezrolnych. Liczba tych ostatnich z 1339 tys. (wraz z rodzinami) spadła do 220 tys. Bezrolni otrzymali na własność niewielkie kawałki gruntów m.in. z majątków rządowych, skonfiskowanych dóbr kościelnych i majoratów. Właściciele dużych majątków otrzymywali odszkodowania za zasadnicze powinności, które wcześniej włościanie byli obowiązani im świadczyć. Ekonomia wigierska po 1815 roku była określana jako Dobra Narodowe Wigry. Zajmowały one ogromny obszar, w którym usytuowanych było prawie 120 wsi i kilkadziesiąt jezior. 

  

Po ukazie carskim poszczególne wsie otrzymały dokumenty uprawniające włościan do dysponowania gruntami, na których gospodarowali. W Archiwum Państwowym w Suwałkach przechowywany jest dokument, w którym zebrano postanowienia Trybunału Guberni Suwalskiej, Wydziału Hipotecznego, dotyczące przekazywania gruntów z Dóbr Narodowych Wigry włościanom (chłopom) oraz przywileje uprawnień do korzystania z gruntów lub wód nie będących ich własnością . W artykule 10. na stronie 70. wspomnianego dokumentu czytamy:
"Prawo rybołówstwa, przyznane włościanom w jeziorach i rzekach, mianowicie:1. dla wsi Krasne w jeziorach Żubrowo i Długie, 2. dla wsi Gawrych-ruda w jeziorach Wigry, Długie, Okrągłe i Staw; ..."; dalej wymienione są pozostałe wsie, którym taki przywilej przysługiwał.

  

Przywilej połowu ryb był przez wigierskich włościan intensywnie wykorzystywany. Już po dwudziestu latach w jeziorach wigierskich zaobserwowano spadek ilości ryb, a w szczególności gatunków szlachetnych, takich jak sielawa i sieja.

  

Urzędnicy rosyjscy Guberni Suwalskiej od końca XIX wieku bacznie przyglądali się gospodarce wsi wigierskich. Podjęto wtedy decyzję o przeniesieniu kilku wsi z zachodnich brzegów Wigier (Wasilczyk, Białego, Słupia, Płociczna) na grunty dające możliwość lepszego gospodarowania. 

   

Strona postanowienia Trybunału Guberni Suwalskiej, 
Wydziału Hipotecznego, dotycząca gruntów Dóbr Narodowych Wigry 
(Archiwum Państwowe w Suwałkach)

 

Stan jezior także interesował ówczesnych urzędników. Znalazło to wyraz w zastosowaniu do Wigier, a zwłaszcza do poławianej w nich siei, specjalnego ustawodawstwa ochronnego. Przepisom rosyjskim zabrakło jednak konsekwentnej realizacji. Z raportu wysłannika carskiego departamentu majątków państwowych - B. Heynemana z 1902 roku czytamy: "rybność jeziora (Wigry) spadała tak dalece, że rząd z trudem znajdował dzierżawców na rybołówstwo wigierskie".

  

W czasie pierwszej wojny światowej z powodu braku kontroli połowów nastąpiło dalsze zubożenie rybostanu jezior. Wobec takiej sytuacji polskie władze postanowiły objąć ryby ochroną i poleciły ówczesnemu Inspektoratowi Majątków Państwowych wprowadzenie bezwzględnego zakazu połowu ryb. Zarządzenie to ściśle wykonywano na Wigrach w ciągu dwóch lat (1920-1922), przy udziale specjalnie powołanej straży wodnej.

  

Po pierwszej wojnie światowej stan zarybienia budził troskę badacza wód wigierskich Alfreda Lityńskiego, który w 1924 roku zwrócił uwagę na konieczność regulacji "serwitutów jeziernych". Ministerstwo Dóbr Państwowych już od połowy lat 20. przystąpiło do wielkiej operacji scalania gruntów, mającej na celu zwiększenie efektywności rolnictwa. Jednym z elementów tej operacji było uregulowanie spraw związanych z serwitutami. Pierwszym krokiem było opracowanie aktualnych map geodezyjnych z dokładnym wyrysowaniem gruntów. W starostwie augustowskim, sejneńskim i suwalskim zachowały się mapy z tamtych lat. Dzięki temu znamy układ przestrzenny wsi wigierskich sprzed scalenia gruntów; były to wsie rzędowe o pasmowym układzie pól. Oznaczało to konieczność gospodarowania na poletkach o powierzchni 2-5 hektarów, mających maksymalną szerokość kilkunastu metrów. Stąd zapewne pochodzi żart o ówczesnej gospodarce mówiący, że chłop, aby obrócić pług, musiał przenosić konia na własnych rękach. Wąskie pola schodziły do jezior lub rzek w ten sposób, aby każde gospodarstwo miało własny dostęp do wody. Chłop mógł odławiać ryby jedynie z własnej części brzegu. Warto wspomnieć, że w zachowanych dokumentach nie ma wzmianki o połowie ryb z możliwością wejścia do wody "po pierś" lub, jak mówią inni, po "dziurki w nosie". 

  

Północny brzeg Wigier we wsi Gawrych Ruda, lata 30. XX w.

  

Władze polskie przystąpiły do scalania gruntów. Operacja ta była dość skomplikowana, wymagała sprawiedliwego rozdzielenia gruntów, zwiększenia ich szerokości, powiększenia areału, a jednocześnie odebrania anachronicznych przywilejów, jakimi były serwituty "jezierne i leśne". Rekompensatą za utracone przywileje był z reguły zwiększony nadział ziemi w stosunku do dotychczas użytkowanego pola. Powierzchnię gospodarstw zwiększano, dodając grunty z folwarków państwowych; w przypadku okolic Wigier był to Czerwony Folwark i Stary Folwark. Dzięki rozparcelowaniu tych folwarków areały poszczególnych wsi znacznie wzrosły. Za całą operację odpowiadał specjalnie wyznaczony komisarz reprezentujący Urząd Ziemski. Poszczególne wspólnoty wiejskie musiały zaakceptować warunki zmiany struktury pól, a co za tym idzie, likwidację przywilejów. W tabelach nadawczych wykreślano zapis dotyczący przywileju wypasania bydła w lesie, pozyskiwania gliny lub połowu ryb z brzegu, a dodawano określony areał. W niektórych rzadkich przypadkach zamiast gruntów chłopi otrzymywali rekompensaty pieniężne, na przykład tak stało się we wsi Cimochowizna. Operacja scalania gruntów w okolicach jeziora Wigry zakończyła się jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej. 

  

Współczesne wigierskie problemy "serwitutowe" wynikają ze specyficznej sytuacji, jaka powstała we wsiach zamieszkałych niegdyś przez staroobrzędowców. W wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow oba "zaprzyjaźnione" mocarstwa zdecydowały się wymienić obywateli, to znaczy Niemców Nadwołżańskich przesiedlić na miejsce staroobrzędowców, którzy przybyli na Suwalszczyznę i Mazury z terenów Rosji jeszcze w XVIII wieku. Operacja miała ponoć znamiona dobrowolności. Większość wigierskich staroobrzędowców opuściła swoje wsie z dobytkiem i zwierzętami gospodarskimi do 1941 roku. Opuszczone gospodarstwa przekazano Polakom. Skrupulatni urzędnicy niemieccy musieli przejąć wszystkie dokumenty, aby dokonać odpowiednich zapisów. Już w 1944 roku Suwalszczyzna została wyzwolona z hitlerowskiej okupacji, a dokumenty zawierające m.in. tabele nadawcze oraz opisy całej operacji związanej z wysłaniem staroobrzędowców zostały zagubione. Sejneńskie władze powiatowe dopiero po 1957 roku potwierdziły w dokumentach geodezyjnych zmiany właścicieli we wsiach zamieszkałych przed wojną przez staroobrzędowców. Brak pełnej dokumentacji archiwalnej pozwala jedynie domniemywać, że wszystkie wsie z dawnych Dóbr Narodowych Wigry utraciły wszelkie przywileje serwitutowe w czasie scalania gruntów. Być może dalsze badania archiwaliów suwalskich, wileńskich i grodzieńskich pozwolą tę sprawę ostatecznie wyjaśnić. 

  

Konflikty o nielegalne połowy ryb na Wigrach trwają od lat. W suwalskim archiwum można odnaleźć szereg dokumentów z rozpraw sądowych dotyczących kłusownictwa rybackiego. Zresztą konflikty te nie nastały z chwilą przejęcia pieczy nad jeziorami przez polskie władze po pierwszej wojnie światowej. Kameduli również strzegli wigierskich ryb, co musiało budzić niezadowolenie chłopów. Znalazło to swoje odbicie w znanej legendzie "O siei wigierskiej i braciszku Barnabie". Jest to zakamuflowany przekaz mówiący o szacunku kamedułów dla tej rzadkiej ryby, a jednocześnie o tym, iż zdarzyło się im nawet wejść w konszachty z diabłem, aby tylko sieję mieć. 

  

Widok na jeziora Staw i Wigry, lata 30. XX wieku

  

Wróćmy jednak do teraźniejszości. W wyroku Sądu Okręgowego w Suwałkach z 18 października 2000 roku zezwolono na połów z brzegu trzem mieszkańcom wsi Rosochaty Róg, na własne potrzeby, z zachowaniem obowiązujących terminów i wymiarów ochronnych ryb. Jak się później okazało, pojęcie "z brzegu" było odmiennie interpretowane przez mieszkańców i służby WPN. W kwietniu i maju 2001 roku Straż Wigierskiego Parku Narodowego zarekwirowała sieci wystawione w Wigrach, w pobliżu gruntów należących do dwóch uprzywilejowanych "serwitutami" mieszkańców, uznając, że zostały postawione niezgodnie z przyznanym uprawnieniem, czyli zbyt daleko od brzegu i niewątpliwie przy użyciu łodzi. Wynikła z tego kolejna rozprawa. Ostatecznie w postanowieniu Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 30 stycznia 2002 roku podkreślono, że prawo połowu ryb musi odbywać się "jednak z brzegu", i co jest istotne "bez użycia sprzętu pływającego". W wykładni czytamy dalej, że nie przysługuje mieszkańcom "prawo do połowu także z pomostu, kładki i brodząc w wodzie".

  

Sprawa wigierskich serwitutów zapewne nieprędko zniknie z wokand sądowych.

  

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł

.

.