Nr 2/2002

 HISTORIA, TRADYCJA, KULTURA   

 

Wiesława Malinowska 

"Córka Króla Lisów"

 

  

Każdego roku park ogłasza różnego rodzaju konkursy. Jednym z nich, w roku ubiegłym, był konkurs literacki, którego przewodnim tematem były legendy, bajki i podania ludowe związane z Suwalszczyzną. Można było opisać legendę znaną lub mniej znaną, zasłyszaną od tych, którzy jeszcze ją pamiętają. Oto jedna z nagrodzonych legend, „Córka króla lisów”, przedstawiona przez Zuzannę Kiełek (I miejsce w grupie wiekowej 7-10 lat):


   

"Dawno temu, gdy nie istniało jeszcze jezioro Hańcza, niedaleko miejsca, gdzie dziś mamy Suwałki leżała pewna miejscowość. Stał w niej zamek z marmuru, którego ściany połyskiwały niczym korony i klejnoty dwóch dobrych władców. Komnaty były tam różne. Na ścianach wisiały wielkie, wspaniałe trofea myśliwskie, w gablotach leżały perły białe jak rozumna twarz królowej i dwa szmaragdy niczym sprawiedliwe oczy króla, sypialnie ozdobione gobelinami, które przetykane były złotem i srebrem, na hebanowych łożach z baldachimami z aksamitu leżały jedwabne pościele i na końcu najskromniejsze pokoje - pokoje służby: dębowe meble, puchowa pościel, atłasowe zasłony i kominki z ciosanych głazów.

  

W pobliskiej puszczy żyło plemię lisów. Nad nimi panował król z królową. Królowa miała nieziemsko puszystą kitę, czarne niczym węgiel Śląska oczy i - co było jej najważniejszym symbolem - dobroć. Król-lis odznaczał się podobnymi cechami, znał też tajniki magii. Tak, tak, naprawdę umiał czarować.

  

Mijały lata ... W obu królestwach na świat nie przychodzili następcy tronów. Królowe rozpaczały, natomiast królowie myśleli o przerwaniu płaczu władczyń. Aż w końcu... jedna z królewskich par doczekała się syna! Nadali mu imię Tadeusz. Dwa lata później w puszczy urodziła się lisia następczyni tronu. Odziedziczyła po rodzicach piękny wygląd i umiejętności magii, a miała na imię Augustyna. Głos miała jak syrena i słowik razem wzięci.

  

Ale też i w trzecim miejscu - w lesie niedaleko zamku panowała radość. To czarnoksiężnik Topol kończył czterdzieści lat. Postanowił się ożenić z niezwykle piękną panną, pierwszą, która wpadnie mu w oko.

  

Cha, cha, cha! - zaśmiał się złowieszczo - z żoną opanuję świat! A którakolwiek panna mi się sprzeciwi, zostanie zmieniona w ptaka, a ten, który zechce ją uratować, musi ją w locie ustrzelić, wyrwać kolorowe pióra, następnie upolować sarnę, obedrzeć skórę i wydobyć wątrobę, a na koniec wymieszać pióra z wątrobą, dać to do zjedzenia ptakowi. To zmieni ją w swoją prawdziwą postać. Potem, nie patrząc na nią ma narzucić nań skórę sarny, wziąć ją i położyć w płonącym kręgu. Ja będę za wszelką cenę starał się ją zdobyć - dodał szyderczo.

  

Następcy tronów rośli w zdrowiu. Gdy stali się już pełnoletnimi, Augustyna usłyszała o balu w zamku, na którym miał być oczywiście Tadeusz. Był młodzieńcem o śniadej cerze i bystrych oczach. Królewna zmieniała się w kobietę z niezwykłym podobieństwem do lisa: rude włosy choć brązowe, prawie czarne oczy, biała niczym śnieg twarz i korona połyskująca blaskiem lśniącego ogona lisa. Do tego błękitna suknia z przewieszonym przez ramię futerkiem lisa. Wsiadła na karego konia i ruszyła do zamku. Ledwie stanęła u progu, już w komnacie wzniosły się okrzyki podziwu.

  

Stanął przed nią Tadeusz, ukłonił się i porwał do tańca. Po balu Augustyna wróciła do domu. Położyła się na liścianą poduszkę i przykryła się kocem z cienkiego babiego lata. Następnego dnia wstała wcześnie i postanowiła pobawić się czarami. Pobiegła aż nad Wigry, nad wielką zatokę. Oba jej końce brzegu Augustyna ścisnęła, ale niedokładnie, a przez to woda zalała łąkę i powstało jezioro. Od kształtu nazwano je Okrągłym. Augustyna wracała do puszczy. Wędrowała brzegiem drogi, którą akurat przechodziły dwie szlachcianki. Podobno król wydaje bal na cześć królewicza! Skończył 20 lat i Jego Wysokość chce na uroczystości znaleźć dla niego małżonkę! - gawędziły sobie. Królewna usłyszawszy to, rozpromieniła się. Wieczorem udała się na bal. Tańczyła z Tadeuszem ale on nie zdecydował się pojąć jej za żonę. Po balu wróciła do pałacu. Następnego dnia znów bawiła się magią. Poszła nad największą dolinę, wzięła ze sobą dwa wiadra: z wodą Czarnej Hańczy i z babim latem. Wodę zdobyła pytając rzekę - czy byś chciała mieć kogo do towarzystwa? Tak - rozległ się szum - Bardzo.

  

    

(Paulina Harasz, lat 10, kl.IV SP Nr 7 w Suwałkach) 

  

Jeśli dasz wiadro wody, zaspokoję twe pragnienie - rzekła Augustyna. Rzeka zgodziła się. Teraz Augustyna nie mogła zrobić nic innego, jak spełnić obietnicę. W dolinę wylała wodę. Z małej kałuży powstało małe jeziorko, a z jeziorka - jezioro, które nazwano Hańcza. Gdy wrzuciła zawartość drugiego wiadra, woda zrobiła się przejrzysta jak szkło. Po stworzeniu najgłębszego jeziora w Polsce, Królewna wróciła do domu. W tym momencie podbiegł do niej jeden z heroldów z radosną wiadomością - znów jest przyjęcie na zamku. Zmieniła się zatem w kobietę i udała się na bal. Teraz Tadeusz nie miał wątpliwości co do ślubu, lecz nie wyznał tego.

  

Zmęczona tańcem Augustyna wracała akurat wtedy, gdy na przechadzkę wybrał się Topol. Spodobała mu się ta panna o smukłe sylwetce, rudych piegach i falowanych włosach. Oczywiście poprosił ją o rękę.

  

Czy wyjdziesz za mnie? - zapytał czarnoksiężnik. - Ofiaruję Ci wszystko, czego zapragniesz.

Nie, przykro mi - odpowiedziała Augustyna - kocham Tadeusza. - Biada tobie - rzekł Topol - zostaniesz rajskim ptakiem do końca życia. Może Cię uratować tylko ten, kto spełni wszystkie moje warunki i wymienił długą listę trudnych zadań. Ptak wysłuchał i poleciał w przestworza. Od tego czasu Augustyna nie bywała na balach, rodzice jej szukali, a także szukał jej zakochany Tadeusz. Mijały godziny, dni i tygodnie poszukiwań, ale bez rezultatu.

  

Pewnego dnia Tadeusz wybrał się na polowanie i ustrzelił ptaka rajskiego z przewieszoną przez skrzydło kitą lisa. Ptak przemówił ludzkim głosem i opowiedział to, co usłyszał od czarnoksiężnika. Tadeusz postanowił ratować Królewnę.

  

Nie będzie ci przykro - zapytał nieśmiało - jeśli wyrwę ci parę piór, Pani? Nie - odpowiedział ptak - nie będzie mi przykro. - W takim razie biorę się do pracy - rzekł Tadeusz trochę śmielej.

  

Upolował sarnę, wydobył wątrobę, zrobił mieszankę i podał to ptakowi. On jednak niechętnie patrzył na danie, choć wiedział, iż musi to zjeść. Uczynił to. Zmieniło go to w lisa. Tadeusz odpowiedział zdumiony - Tyś nie Augustyna!

  

Jestem nią - odrzekła lisica. - Udałam pannę, byś mnie pokochał. Czy wybaczysz mi? Tak jak Cię kocham, tak Ci wybaczę - odezwał się Tadeusz. Augustyna wręczyła mu włócznię i bluszcz. Włócznia i bluszcz miały pomóc w pokonaniu Topola. Następnie Tadeusz zawinął lisicę w skórę sarny i położył to zawiniątko w płomiennym kręgu. Augustyna odzyskała postać pięknej kobiety. Tadeusz udał się następnie do Topola. Zranił go włócznią i owinął bluszczem. To sprawiło, iż Topol na rok został drzewem.

  

Następcy tronu chodzili na bale, spotykali się ale rok szybko minął. Czarnoksiężnik dał znać o sobie. Na gród napadły szeregi myszy na czele z Topolem. To była zemsta. Małe gryzonie nękały ludzi króla, lecz z pomocą przyszło plemię Augustyny. Od strony bramy maszerowały orężne pułki lisów. Zjadały myszy i inne gryzonie. One przezwyciężyły te małe stworzenia. Tadeusz znów owinął złego czarodzieja bluszczem - tym razem bardzo dokładnie. W ten sposób powstała pierwsza topola. Do dziś w liściach tego drzewa słychać żałosne pomruki Topola. Augustyna wzięła ślub z Tadeuszem. Od imienia przyszłej królowej nieprzebyte lasy nazwano Puszczą Augustowską. A to wszystko opowiedziało mi drzewo, szeleszcząc liśćmi."

 

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł

.

.