Tekst i zdjęcia: Tygodnik Ilustrowany, 1904 r., nr 33, s. 635-637
(pisownia oryginalna)

WAŁ LODOWY POD WSIĄ GAWRYCHAMI.

WYSPY NA JEZIORZE DŁUGIEM.

  

  

Nad jeziorem Wigierskiem.

  

Opasane wiekowym borem, ujęte w ramy wdzięcznych pagórków, drzemią największe obszary wodne w naszym kraju – jeziora Wigierskie. Cała ich okolica nosi piętno prawdziwej puszczy. Lasy i zarośla, moczary, polany, to znów jałowe piaski; łagodne wzgórza i strome rozpadliny, niezliczone zatoki, tu i owdzie strumień lub rzeczułka—wszystko składa się na całość niezwykle powabną, nieco melancholijną, ale nie ponurą.

I doprawdy dziwić się można, że owa „Suwalska Szwajcarya" nie jest nam znana przynajmniej tyle, co Ojców i Pieskowa Skała. Odległość pięknego pojezierza od Warszawy jest prawie taka sama, jak Ojcowskiej doliny, a droga konna od stacyi nierównie lepsza i krótsza: godzina jazdy dobrą szosą od Suwałk, gdy do Ojcowa z Olkusza trzygodzinne kołatanie się po kamieniach najwytrwalszemu daje się we znaki. Nie myślę bynajmniej przez to zestawienie zniechęcać nielicznych i tak naszych wędrowców do odwiedzania uroczego podgórza, ale pragnę zwrócić uwagę na inne strony, niemniej godne widzenia, a jednak nieznane prawie zupełnie.

Jeziora Wigierskie, bogaty świat roślinny i zwierzęcy ich wód i okolic pociągnąć winny nie tylko turystów, wielbiących swojską przyrodę, lecz i naturalistów, zwłaszcza biologów. Wycieczki naukowe w te strony dają niejeden przyczynek do flory i fauny naszego kraju, a zwłaszcza do jego fizyografii, jak dotychczas bardzo ubogiej.

Początek w tym względzie zrobił p. Kazimierz Kulwieć, miłośnik badań limnologicznych. Poświęca on już czwarte lato badaniu jezior Wigierskich, skąd zdołał nagromadzić materyał wcale pokaźny, zwłaszcza botaniczny, oraz dane co do głębi i pochodzenia wodnych obszarów.

Za inicyatywą młodego uczonego wybrało się w pierwszych dniach b. m. do Wigier liczniejsze grono osób, w części specyalistów w różnych działach przyrody, w części turystów. Niech mi wolno będzie, jako uczestnikowi tej wędrówki, poprowadzić czytelników na chwilę ku wybrzeżom największych naszych jezior; główniejsze dane co do nich czerpię z prac i wskazówek kierownika wycieczki, p. Kulwiecia.

ZANIKAJĄCE JEZIORO CZARNE.

„BINDUGA" POD GAWRYCHAMI.

  

Jezioro Wigry wraz z licznemi swemi ramionami, z których większe mają własne nazwy (jezioro Białe, Leszczówek, Gawarzec, Płociczno, Czarne, Słupie, Długie, Okrągłe, Wigierki) zajmuje obszar 4,368 morgów. Długość jego w kierunku największej rozciągłości mierzy przeszło 16 kilometrów (2 mile), mianowicie pomiędzy wioskami Tartak i Gawrychy; szerokość ma bardzo niejednostajną, najczęściej od 1/2 do 2 kilometrów. Uwagę wzbudza pokaźna głębokość wody, dochodząca (w części dotychczas wymierzonej) do 52 metrów, czyli przewyższająca kilkakrotnie głębię Wisły przy wysokim wód stanie.

Ogromny ten zbiornik zasila nikła rzeczułka Czarna Hańcza, wypływająca z jeziora Wisztynieckiego na pograniczu Prus. Ginie ona w wodach jeziora pod wsią Cimochowizna, by wypłynąć opodal poza klasztorem Wigierskim, skąd zmierza ku Niemnowi i łączy się z wielkim kanałem Augustowskim.

Nazwa głównego jeziora pochodzi od klasztoru niegdyś OO. Kamedułów, Wigry (znak + na planie), położonego na wyniosłym, malowniczym cyplu, wrzynającym się prawie do środka jeziora. Obecnie pozostał tylko kościół na murowanym, zadrzewionym tarasie; i ta jednak budowla wygląda imponująco pośród toni, a w promieniach słońca, odbitych od wód zwierciadła, jaśnieje przedziwnie na milowej przestrzeni – istne fata morgana. Kościół ten zachował kilka ciekawych obrazów, tudzież okazów budownictwa.

Cały prawie obszar wodny z przyległymi lasami stanowi dziś własność rządową. Wschodnia, przeważająca jego część należała ongi do Kamedułów, i dziś jeszcze lud zowie ją Wigrami Kamedulskiemi, wyodrębniając od cząstki zachodniej, posiadłości słynnego Paca, zwanej stąd Wigrami Pacowskiemi (Wigierki). Obie części miały być oddzielone (linia kropkowana na planie) olbrzymią siecią drucianą, w celu powstrzymania ryb, które księża starannie hodowali, sprowadzając zarybek ze stron dalekich, czasami aż z Włoch. Z krańcowych słupów owej przegrody zachował się jeden, obity metalem i spoczywający obecnie na dnie, pod warstwą mułu i wodorostów.

Rodowód jezior Wigierskich przedstawia się krótko i jasno. Stanowią one drobną cząstkę licznej rodziny, która pod nazwą pojezierza litewskiego ciągnie się od Wisły aż poza Niemen, gdzie łączy się z wielkiemi wodami rosyjskiemi. Pojezierze to zasługuje raczej na miano Bałtyckiego, zamyka się bowiem w granicach kilku krajów; główna masa wód należy do Niemiec, szczególnie Prus i Pomorza.

Jeżeli pochodzenie całej owej plejady jezior nauka przypisuje lodowcom, to Wigry dają tu przykład bardzo wymowny. Niesłychane masy lodu, jakie przywędrowały do nas z północy w okresie lodowym, zostawiły nam trwałą pamiątkę. Kamienie, zwane narzutowymi, pospolite na wielkiej nizinie Europy, występują koło Wigier w znacznej obfitości. Granitowe odłamki, porwane z gór Północy, t. zw. moreny, leżą bądź rozproszone po równinie, bądź usypane w ogromne stosy (moreny końcowe). Żłobiąc doliny, to znów tamując rzeki, ostatecznie topniejąc, lodowce powoli wytworzyły niezliczone „oka" wodne, które widzimy na mapie w pobliżu Bałtyku.

Piękny pagórek lodowcowy oddziela jeziorko Czarne od Płociczna. Wyniosły wał ciągnie się na pół kilometra i utrzymuje dziś jeszcze wody Płociczna na wyższym poziomie. Ostatnie to jeziorko było przedtem niewątpliwie rzeką.

Świat martwy, podobnie jak i organiczny, ma swój żywot, bardzo wprawdzie długi, ale nie wieczny. Jeziora nie wyłączają się od nieubłaganej zagłady. Na mniejszych wodach Wigierskich rzuca się w oczy zaborcza działalność roślinności. Mielizny porastają coraz obficiej wodorostami, namulając się stopniowo, aż wytwarzają wyspy. Zrodzone tak wyspy łatwo poznać po jednostajnej płaskiej ich postaci. Niektóre jeziorka, jak np. Czarne, zarastają od brzegów i wysychają, w innych powstają długie łachy nadbrzeżne, przechodzące powoli w ląd stały. Wszędzie zaś osady rzeczne przyczyniają się niemało do dzieła zniszczenia. I zwierzęta wodne pracują niezmordowanie nad zamuleniem wód Wigierskich. Świadczą o tem liczne okazy gąbek i mięczaków. Tą drogą powstały np. małe wysepki pod Cimochowizną.

  

MIĘCZAKI NA DRZEWIE WYJĘTEM

Z JEZIORA WIGIER.

LASY

W DOLINIE CZARNEJ HAŃCZY.

GĄBKI

Z JEZIOR WIGIERSKICH

  

Słynne od niedawna z ryb mnogości, Wigry zubożały dziś bardzo w tym względzie. Pomimo zakazu łowienia ryb, a nawet utrzymywania łódek, rybostan się nie poprawia.

Okolice Wigier roiły się niegdyś od wiosek i osad; obecnie pustoszeją one potrosze, np. środkowe pobrzeża, skąd wysiedlono kilka wiosek.

Lasy okoliczne, gęste, wyniosłe i nadzwyczaj urozmaicone, przeglądające się w toniach, stanowią główny urok jezior Wigierskich. Kilkadziesiąt gatunków drzew i krzewów, przy podszyciu niezmiernej masy roślin zielnych, składa się na knieje, przez które często przedrzeć się niepodobna. Przeważa tu sosna, choć zdala ostre, jak wieżyce, wierzchołki wskazują las świerkowy. Świerki zapanowały na zboczach pagórków bardziej wilgotnych, oraz w kotlinach, gdzie w najskwarniejszy dzień letni panuje chłód i mrok, jak w piwnicy, a zawsze prawie cisza niezamącona.

Godzi się tutaj zaznaczyć ciekawy objaw wypierania jednej roślinności przez inną. „Świerk – według słów Warminga ­– nie może się z powodu leśnych pożarów rozpowszechnić w niektórych miejscowościach strefy północnej; sosna została wyparta z tegoż powodu z miejsc, gdzie pożary często się wydarzały... Rozwinęły się natomiast drzewa liściaste (brzozostan); brzoza zdołała wyprzeć świerk z pomocą ognia, ponieważ jej nasiona łatwiej dojrzewają."

  

PLAN JEZIOR WIGIERSKICH.

  

W rozległych borach gdzieniegdzie tylko poręby świadczą o gospodarce człowieka. Gdzie brzegi są wysokie i spadziste, ogołocone z drzewa zbocze, „binduga", okryte szczerym piaskiem, nadaje się doskonale do staczania pni wprost do wody. Tu zaraz wiążą je w tratwy (skąd nazwa) i spławiają. Malownicza taka „binduga" (ryc. 8) znajduje się naprzeciwko wsi Gawrychy i stanowi ulubiony cel wycieczek suwalskich. Oryginalny stół, z ziemi ukopany, i rodzaj kurhanu opodal wskazuje, że zaglądają tu ludzie, umiejący cenić piękno tych ustroni.

Gdy nastała chwila odjazdu, gdy łodzie odbiły od tych brzegów i pomknęły, rozkołysane silną falą, zabrzmiała chórem pieśń żeglarska... Z rozrzewnieniem żegnaliśmy miłe, zaciszne jeziora Wigierskie.

KSAW. SPORZYŃSKI

  

  

Powrót

    

Strona główna Wigierskiego Parku Narodowego