Proszę chwilę zaczekać, ładuję zdjęcia ...

 

Budowa wspólnej platformy wymiany informacji oraz systemu szkoleń zawodowych w parkach narodowych

  

   

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko

   

  

  

Projekt współfinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

  

PORADNIK DLA PRACOWNIKÓW PARKÓW NARODOWYCH


  

  

   

Walka z barszczem Sosnowskiego

– jednym z najgroźniejszych gatunków roślin inwazyjnych

   w Polsce

 

Anna Krzysztofiak, Maciej Romański, Wigierski Park Narodowy,

Pracownia Naukowo-Edukacyjna, Krzywe 82, 16-402 Suwałki

   

   

   

Za niewinnie brzmiącą nazwą – barszcz Sosnowskiego kryje się niebezpieczna roślina obcego pochodzenia, która dała się już we znaki władzom niejednej gminy na terenie całej Polski. Liczne informacje o jej występowaniu znajdujemy w Internecie i prasie.

Barszcz Sosnowskiego

  

My sami tak wyczuliliśmy się na jej charakterystyczną sylwetkę, że podczas podróży po Polsce zawsze wypatrujemy jej przy drogach. I ciągle, niestety, znajdujemy ją w różnych rejonach kraju.

  

Barszcze, w naukowej nomenklaturze znane jako Heracleum, są roślinami należącymi do rodziny baldaszkowatych Umbeliferae. Różne gatunki tego rodzaju występują praktycznie na całej półkuli północnej. Na terenie Polski najczęściej spotkać można barszcz zwyczajny Heracleum sphondylium, natomiast na wschodzie kraju barszcz syberyjski Heracleum sphondylium subsp. sybiricum.  Obecnie widujemy jeszcze kilka innych gatunków barszczu obcych naszej florze, zawleczonych tu przez człowieka. Do najczęściej podawanych należy barszcz mantegazyjski (Mante- gazziego) Heracleum mantegazzianum oraz barszcz Sosnowskiego (kaukaski) H. sosnowskyi. Według botaników zachodnich obydwa stanowią ten sam gatunek i dlatego w publikacjach zachodnich spotkamy się wyłącznie z nazwą barszczu mantegazyjskiego. Podział sprowadzonych z Kaukazu barszczy na dwa odrębne gatunki występuje wyłącznie w krajach należących do byłego bloku wschodniego. W Polsce stosowane są obie wyżej wymienione nazwy barszczu, z tym, że często traktowane są one jako synonimy. Częściej też spotyka się nazwę barszcz Sosnowskiego, dlatego w dalszej części pracy używać będziemy tej nazwy.

   

Do Europy zachodniej barszcz Sosnowskiego sprowadzony został już pod koniec XIX wieku, jako ciekawa roślina do ogrodów botanicznych oraz jako roślina ozdobna do przydomowych ogrodów. Dość szybko zaczął się on rozprzestrzeniać i obecnie w wielu krajach stanowi poważny problem. Nie wiadomo dokładnie kiedy dotarł do Polski. Jedne źródła podają rok 1958, kiedy to posadzono go w ogrodzie roślin leczniczych Wrocławskiej Akademii Medycznej. Inne jako „winowajcę” wskazują Zakład Roślin Pastewnych Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Krakowie, który na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku otrzymał barszcz jako „dar” od Instytutu Uprawy Roślin im. Wawiłowa w Leningradzie. Kaukaskie gatunki barszczu stanowiły w byłym ZSRR obiekt licznych eksperymentów, mających doprowadzić do powstania bardzo wydajnej rośliny pastewnej. Prawdopodobnie wtedy w materiale genetycznym barszczu nastąpiły zmiany, które spowodowały, że z 1,5-metrowej początkowo rośliny powstał „gigant”, dorastający 3,5 metra.

  

Również w Polsce roślina ta traktowana była początkowo jako źródło paszy i pod naciskiem organów partyjnych została wprowadzona do upraw w wielu PGR-ach na terenie całego kraju (znalazła sie nawet w materiałach KC PZPR z roku 1975). Dość szybko jednak zaczęto wycofywać się z uprawy barszczu. Głównym powodem były parzące właściwości rośliny. Ludzie pracujący przy ścinaniu liści doznawali ciężkich poparzeń, pomimo zaleceń pracy w odzieży ochronnej. Nie udało się również skonstruować kombajnów usprawniających zbiór masy zielnej. Na dodatek mięso i mleko krów karmionych paszą z liści barszczu pachniało kumaryną, co znacznie obniżało jego wartość handlową.

  

Z biegiem lat kaukaskie barszcze, często pozostawione samym sobie na miejscu ich dawnej uprawy, rozprzestrzeniały się opanowując znaczne obszary w niektórych regionach Polski. Zdarzały się również przypadki celowego ich sadzenia - tym razem jako roślin miododajnych, przy pasiekach. Trzeba bowiem przyznać, że produkują one duże ilości nektaru i są chętnie odwiedzane przez różne owady, w tym i pszczoły. Prawdopodobnie właśnie w tym celu barszcz Sosnowskiego został posadzony w Małej Hucie.

  

Barszcz Sosnowskiego preferuje siedliska nieco wilgotne, o kwaśnym odczynie gleby, dlatego też często rośnie przy strumieniach, rzekach i na brzegach jezior, co dodatkowo ułatwia mu rozprzestrzenianie nasion. Na terenie Suwalszczyzny występuje na kilku stanowiskach, z których jedno, położone na granicy Wigierskiego Parku Narodowego, w okolicy wsi Mała Huta, stanowiło przedmiot szczególnej troski pracowników parku.

  

Barszcz ten jest rośliną niezwykle okazałą. Jego łodygi, zakończone kwiatostanem w kształcie baldachu, osiągają często ponad 3,5 metra (w wyjątkowo sprzyjających warunkach nawet powyżej 4 m) wysokości! Osadzone na mięsistych ogonkach pierzastodzielne liście mierzą nawet do 3 m długości. Dość często zarówno ogonki liści, jak i nasada pędu kwiatowego jest plamisto, lub jednolicie purpurowo zabarwiona. Cała roślina pokryta jest dość długimi i sztywnymi włoskami.

     

  

  Główny kwiatostan zwykle jest dużych rozmiarów, dochodzi do 0,5 metra średnicy. Kwiaty mają barwę białą i wydzielają duże ilości nektaru. Owocem są rozłupki zawierające po dwa nasiona, przenoszone przez wiatr i wodę. Jedna roślina może wytworzyć około 20 000 owoców, co daje 40 000 nasion! Nawet przy założeniu, że tylko część z nich wykiełkuje i da początek nowym roślinom, ukazuje to potężny potencjał rozrodczy tej rośliny. Barszcz jest rośliną dwuletnią, co oznacza, że w pierwszym roku jej życia pojawiają się tylko liście, natomiast w drugim roku roślina kwitnie, a po zawiązaniu owoców i wydaniu nasion zamiera.

  

Barszcz Sosnowskiego tworzy często zwarte łany wypierając inne gatunki roślin

  

  

  Zagrożenie ze strony barszczu Sosnowskiego należy rozpatrywać w dwóch kategoriach. Z jednej strony jest to zagrożenie dla naszej rodzimej flory. Ta niezwykle ekspansywna roślina tworzy w miejscu występowania zwarte łany eliminując wszystkie inne gatunki roślin. Powstają jednogatunkowe monokultury, które w sprzy- jających warunkach opa- nowują nawet setki hektarów powierzchni. Zagrożenie dla flory Wigierskiego Parku Narodowego było tym większe, że barszcz „posuwał się” w kierunku obszaru objętego ochroną ścisłą, położonego wzdłuż rzeki Kamionki.

  

  

Wycinanie roślin barszczu Sosnowskiego

Drugim poważnym zagrożeniem jest działanie barszczu na ludzki organizm. Sok tej rośliny zawiera związki chemiczne zwane furanokumarynami. Są one obecne w całej roślinie, łącznie z pokrywającymi liście i łodygi włoskami. Przy silnym nasłonecznieniu pod wpływem ultrafioletu furanokumaryny ulęgają przemianom i powstają z nich substancje o silnie parzącym działaniu. Zjawisko takie nazywane jest fototoksycznością. Poparzenia powoduje zarówno kontakt z rośliną (uwaga, parzą wszystkie jej części!), jak i z jej sokiem. W miejscach poparzonych pod wpływem promieniowania pojawiają się bąble, przypominające te wywołane wysoką temperaturą, przechodzące czasem we wrzodziejące rany, a w najgorszych przypadkach nawet martwice skóry. Poparzenia wywołane przez sok barszczu mogą też prowadzić do tzw. bielactwa, czyli zaniku pigmentu w skórze. Należy również pamiętać o tym, że w upalne dni rośliny wydzielają lotne olejki eteryczne, które wdychane w większych stężeniach mogą wywoływać zawroty głowy, wymioty a nawet zaburzenia świadomości. Dlatego barszcze należy traktować z dużą ostrożnością, unikając w miarę możliwości wszelkiego kontaktu z tymi roślinami.

  

  

Kwiatostan zabezpieczony przed wysypywaniem się nasion

  

 Walka z barszczem Sosnowskiego jest bardzo trudna, zwłaszcza gdy nie wolno stosować środków chemicznych, np. na terenach parków narodowych i w ich otulinie. Często też środki chemiczne są mało skuteczne. Wówczas pozostają metody biologiczne, które wymagają znacznego nakładu pracy i dużo czasu.

  

 W roku 2004 w otulinie Wigierskiego Parku Narodowego zastosowano zabiegi zwalczania barszczu, polegające na ograniczeniu wysiewu nasion do gleby oraz zmianie warunków glebowych na niekorzystne dla tej rośliny. W czasie zawiązywania się owoców nałożono na baldachy worki plastikowe, które nie pozwoliły na rozsianie się nasion. Roślina macierzysta spełniła swój obowiązek i obumarła, nie zdając sobie sprawy, że została oszukana. Nasiona zebrane w plastikowe worki zostały spalone, a obszar na którym rosły barszcze poddano procesowi wapnowania. W ten sposób zmniejszono kwasowość gleby i tym samym stworzono mniej korzystne warunki dla wzrostu nasion pozostających w glebie z poprzednich lat. Okazało się jednak, że w glebie znajduje się potężny zapas nasion zdolnych do kiełkowania, więc opisany wyżej zabieg trzeba by powtarzać wielokrotnie, aż do wyczerpania banku nasion.

  

Stanowisko barszczu Sosnowskiego przed rozpoczęciem zabiegów jego zwalczania

  

Stanowisko barszczu Sosnowskiego po zakończeniu zabiegów jego zwalczania

 

  W latach 2007-2008, przy wsparciu finansowym Fundacji EkoFundusz, podjęto kolejną próbę walki z barszczem Sosnowskiego występującym na granicy Parku. Tym razem zastosowano kompleksowe zabiegi, polegające na: wykarczowaniu roślin, usunięciu wierzchniej warstwy gleby na obszarach, na których roślina ta występuje w największym zagęszczeniu (na to miejsce przywieziono nową ziemię), wykonaniu głębokiej orki i wapnowaniu gleby. Już po pierwszym roku stwierdzono znaczące ograniczenie ilości roślin barszczu Sosnowskiego na obszarze działania. W kolejnym roku w miejscach, gdzie dokonano wymiany powierzchniowej warstwy ziemi nie stwierdzono okazów barszczu lub pojawiły się tylko pojedyncze osobniki.

  

W miejscach podmokłych, np. nad brzegiem jeziora, gdzie barszcz Sosnowskiego tworzył zwartą ścianę sięgającą do ponad 4 m wysokości, wymiana gleby nie była możliwa. W takich przypadkach ograniczono się do głębokiej orki, wapnowania gleby i karczowania roślin. Zabiegi te, powtarzane przez dwa lata spowodowały, że liczba roślin barszczu Sosnowskiego znacząco zmniejszyła się i rejestrowano występowanie tylko pojedynczych osobników. Podobna sytuacja wystąpiła na polach, gdzie przed rozpoczęciem zabiegów występowały wysepki barszczu Sosnowskiego. W pewnych miejscach, np. przy płotach, w rowach przydrożnych, wokół budynków czy drzew, trudno było przeprowadzić niektóre zabiegi (głęboką orkę). Po pewnym czasie pojawiały się tam pojedyncze okazy barszczu, które stanowią potencjalne zagrożenie odnowienia się populacji. Zwłaszcza niebezpieczne są rośliny występujące w rowach przydrożnych, które są łatwo dostępne dla ludzi.

 

Z przeprowadzonych badań wynika, że ludzie są obecnie jednym z głównych czynników odpowiedzialnych za rozprzestrzenianie się barszczu Sosnowskiego. Wiele osób, zwabionych okazałym wyglądem kwiatostanów barszczu, przenosi te rośliny do swoich ogródków lub wykorzystuje je w stanie suchym, jako ozdoby w mieszkaniach, przy okazji roznosząc ich nasiona. Fakt ten raz jeszcze uświadamia nam, że czynna ochrona jakiegokolwiek składnika naszej przyrody wymaga równoległego pro  wadzenia edukacji przyrodniczej w tym zakresie. Tylko wówczas będziemy mogli skuteczne, z pełną akceptacją społeczną chronić naszą rodzimą przyrodę.  

  

 Podjęte do tej pory zabiegi zwalczania barszczu Sosnowskiego na Suwalszczyźnie nie rozwiązują problemów ekspansji tego obcego gatunku, nawet na niewielkim obszarze w pobliżu Wigierskiego Parku Narodowego. Należy się spodziewać, że pojedyncze okazy barszczu będą się jeszcze pojawiały przynajmniej przez kilka lat. Należy je sukcesywnie usuwać, nie dopuszczając do rozsiewania się nasion. Droga do całkowitego zwalczenia barszczu Sosnowskiego jest zatem jeszcze długa, ale przy odrobinie cierpliwości i poczuci współodpowiedzialności za nasze środowisko jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym problemem.

  

  

  


  

Inne poradniki                             Opis projektu                          Wigierski Park Narodowy